Dzięki uprzejmości Pani Justyny, która zgodziła się na udzielenie wywiadu, miałam okazję poznać historię jednego z ciekawszych miejsc na mapie Opola. Księgarnia Niebieski Kredens, bo to o niej mowa, wyróżnia się nie tylko swoim nietypowym (jak na księgarnię) wystrojem, czy też lokalizacją, (która może wydać się dziwna, gdyż wokół rynku przeważają głównie banki i puby), ale niesamowitą atmosferą i pozytywną energią, którą można odczuć zaraz po wejściu do niej.
Dzień dobry
Dzień dobry
Co wpłynęło na
decyzję o otworzeniu księgarni?
Na decyzję o otworzeniu księgarni wpłynęło kilka czynników.
Pomysł zrodził się całkiem przypadkiem, gdyż swoją przyszłość wiązałam zupełnie
z czym innym - chciałam zostać pilotem
wycieczek. Początkowo pracowałam w
księgarni na Świętego Wojciecha. Od zawsze lubiłam książki, więc praca w takim
miejscu była dla mnie przyjemnością. W związku z tym, że było to zajęcie tymczasowe,
kiedyś w żartach padła propozycja, czy nie chciałabym przejąć tego biznesu. W porozumieniu z partnerem
doszliśmy do wspólnego kompromisu, i tak staliśmy się prawowitymi właścicielami
księgarni. Po jakimś czasie musieliśmy jednak opuścić lokal, i przypadek sprawił, że znaleźliśmy to
miejsce, miejsce w którym aktualnie się znajdujemy.
Skąd pomysł na jej nazwę?
Nazwa „Księgarnia Taniej Książki” brzmiała niezbyt atrakcyjnie
(śmiech). Podczas urządzania lokalu
zależało nam aby w środku znalazł się charakterystyczny,
jedyny w swoim rodzaju , mający „duszę” mebel. Po długich poszukiwaniach, na
końcu Polski – na Mazurach, udało nam
się znaleźć wymarzony mebel - kredens. Urzekł nas swoim kształtem i wymiarami. Kolor to
kwestia przypadku. Nie znałam wcześniej żadnej firmy o takiej nazwie, więc ostatecznie
padło na „Niebieski Kredens”. Nazwa przyjęła się dobrze. Ludzie mówili różnie „Niemiecki Kredens”, czy „Błękitna Szafa” (śmiech).