16 sie 2016

The Peak of Happiness (Warsaw and more)


I don't need much to be happy. I believe that nothing makes life so colorful like: books, travel, music, meeting interesting people, culture and art. I've spent the last four days doing the things I love. I've reached the peak of happiness and gained my fulfilment by being in Warsaw, observing the people, reading books and taking in the atmosphere and the flavor of the city I love. Love is a powerful word, especially while using it to describe a place you visit only a few times a year. Warsaw brings out the best in me. Perhaps it's because of the rose-coloured spectacles I refuse to take off. I can see only the good things in this city, I see the version I want to see. Inquisitiveness divests you of life and its positive aspects. It absorbs us, takes away our spare time that can be used in other ways.

Do szczęścia potrzebuję niewiele. Uważam, że nic nie ubarwia życia tak jak: książki, podróże, muzyka, spotkania z ciekawymi ludźmi, kultura i sztuka. Ostatnie cztery dni mijały mi na robieniu tego co kocham. Osiągnęłam pełnię szczęścia i absolutne spełnienie będąc w Warszawie, obserwując ludzi, czytając książki oraz chłonąc atmosferę i klimat miasta, które kocham. Kochać to dosyć mocne słowo, zwłaszcza w odniesieniu do miejscowości, w której bywa się tylko parę razy do roku. Warszawa wzbudza we mnie jedynie pozytywne odczucia. To z pewnością wina klapek na oczach, których nie mam zamiaru się pozbyć. W mieście dopatruję się samych dobrych rzeczy, kreuję je na takie jakie chciałabym żeby było. Dociekliwość pozbawia życia i jego pozytywnych aspektów. Absorbując nas, pochłania cenny czas, który mógłby zostać przeznaczony na wiele innych  rzeczy i czynności.

The obligatory action of every day was to sit around in a cafe, drinking tea and looking at people. I love to do that. Among so many silhouettes it wasn't hard to find someone inspiring. In this day and age, you'd think there are a lot of individualists. Think again. We don't use the opportunities we have and we get lost in the crowd. I'm talking about clothing as well as views.

Obowiązkowym punktem każdego dnia było siedzenie w kawiarni, popijanie herbaty i jednoczesne patrzenie się na ludzi. Uwielbiam to robić. Pośród takiego ogromu różnych sylwetek nie trudno było znaleźć inspirujące osoby.W dzisiejszych czasach, czasach, w których wydawać by się mogło, powinno być dużo indywidualistów i kolorowych osób, wcale tak nie jest. Mamy tyle możliwości, a tego nie wykorzystujmy, przez co giniemy w tłumie. Tyczy się to zarówno ubrań jak i poglądów. 

The thing I will miss the most during the following months with exception of people, is the variety of vegan bars and resteurants. In Warsaw I've visited a lot of incredible places serving fantastic dishes based only on plant-derived ingredients. Photos from my trip are on my instagram page. I invite you to check it out.

Rzeczą, której zaraz po ludziach będzie mi brakowało przez najbliższe miesiące jest wachlarz przeróżnych wegańskich barów i restauracji. Podczas pobytu w Warszawie odwiedziłam wiele niesamowitych miejsc serwujących przepyszne dania oparte wyłącznie na składnikach pochodzenia roślinnego. Zdjęcia z wyjazdu dodałam na instagrama, na którego zapraszam. 


Souvenirs from the trip. Supersalon did not disappoint.After going through old editions of magazines I've found something new - The HitchHiker magazine. The graphic layout is incredible as well as the substance. I sure did miss this sort of stuff on polish market.

Pamiątki z wyjazdu. Supersalon nie zawiódł. Oprócz starych wydań magazynów skusiłam się na nowość - magazyn HitchHiker. Jego szata graficzna jest niesamowita podobnie jak sama treść. Zdecydowanie brakowało mi takiego pisma na polskim rynku. 


After coming back home I've began to decorate my room, which after being flooded looked a lot like basement. After living for a month in the guest bedroom I went back and I said goodbye to good old wholes in the wall which got the paint and plaster treatment. The room is not ready yet, so I'm only showing you the fraction. Collecting accesories for a few years finally paid off - I had a lot to pick out from.

Zaraz po powrocie do domu zabrałam się za dekorowanie pokoju, który po zalaniu wyglądał jak piwnica. Po mieszkaniu ponad miesiąc w pokoju gościnnym, wreszcie wróciłam na "stare śmieci" i na zawsze pożegnałam się z dziurami w ścianach, które w końcu zostały zamalowane i zatynkowane. Pokój nie jest jeszcze skończony, dlatego pokazuję Wam tylko jego namiastkę - jedną z części. Zbieranie dodatków przez parę lat opłaciło się - przy dekorowaniu było w czym wybierać. 



4 komentarze:

  1. "Mamy tyle możliwości, a tego nie wykorzystujmy, przez co giniemy w tłumie. Tyczy się to zarówno ubrań jak i poglądów."

    Racja, racja. Niby moda się zdemokratyzowała i teraz żadne fasony czy kolory nie są dla nikogo zarezerwowane, ale jednak wybór to nie wszystko. Największym terrorem są teraz "inni" i to, "co oni sobie pomyślą". A poglądy najłatwiej recytować z grupą. Wtedy się milej żyje, no i czas przeznaczony na myślenie można zainwestować na skrolowanie facebooka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Pokój bardzo klimatyczny!

      Usuń
    2. Dziękuję! Ostatnio załamał mnie artykuł w Elle, w którym autor pisał, że rewolucje w domach mody mają ogromny wpływ na to co będziemy nosić w następnym sezonie, i że to od nich WSZYSTKO zależy!!! W jakim kierunku zmierza świat, jeśli ludzie nie noszą tego co chcą, tylko podporządkowują się modzie i trendom, których śledzenie jest dla mnie dowodem braku gustu i własnego stylu.

      Usuń
    3. Nic mi nie mów o Elle. Tym zdjęciem (https://www.instagram.com/p/BIx6v3wgcUc) ostatecznie zakończyłam naszą znajomość. Wszystkie "prestiżowe magazyny modowe" przez ostatnie lata zeszły do poziomu lajfstajlowych bzdurek z Cosmo. Teraz po prostu szkoda pieniędzy, bo ten sam poziom masz na Pudelku. A kiedyś Viva! Moda i Fashion Magazine zachwycały.

      Usuń