7 sie 2016

July - acting like I'm doing something.

One month of vacation is behind us. On the one hand I'm happy, on the other hand I'm horrified of sitting in school and starting that "new chapter of life". I'm told that highschool is not a walk in the park. I hope that I won't surrender to panic, that I will get rid of bad toughts and that I won't participate in another one of those races in being the best. Instead I'm going to focus on what I'm good at (maybe), what makes me happy and what helps me expand.

Miesiąc wakacji mamy za sobą. Z jednej strony się cieszę, a z drugiej przeraża mnie wizja siedzenia w szkole i zaczęcia "kolejnego etapu życia". Podobno liceum to nie przelewki, matura i te sprawy. Mam nadzieję, że nie dam się ogólnej panice, i odetnę od wszelkich złych myśli, wyścigu w byciu najlepszym i skupię się na tym co (chyba) mi wychodzi, sprawia przyjemność i w kierunku czego chcę się rozwijać.

July is the month of tv shows. At the beginning there was the lousy attempt to watch Breaking Bad in its entirety, after that my fascination with Mr. Robot (watch it) and now speding every single night watching House of Cards (also watch it).

Lipiec to miesiąc seriali. Najpierw nieudolna próba obejrzenia całego "Breaking Bad", później ekscytacja nad Mr. Robotem (polecam) i obecnie codzienne spędzanie nocy na oglądaniu niesamowitego "House of cards" (również polecam).

When I didn't spend my time at home or I didn't wander around I went somewhere. I've visited two cities:

Gdy nie siedziałam w domu i nie tułałam się po Bolko zdarzało się gdzieś pojechać. Odwiedziłam dwa miasta:
  • Zakopane, full description here
  •  Zakopane, pełna relacja tu

  • Poznań
A trip to Poznań was indeed very spontaneus. In other words I found out about it 30 minutes before my departure. First I wanted to see the palm house, which for a year was the subject of my dad's torment. Of course when I arrived the palm house was closed. Luckily I've found my consolation... in food. Wypas saved the day. I will remember this city as some sort of Mekka for polish vegan cuisine. What can you do, we all have different agendas conserning travel :P

Wyjazd do Poznania był bardzo spontaniczny. Na tyle spontaniczny, że o tym, że do niego pojadę dowiedziałam się pół godziny przed.  Najbardziej chciałam zobaczyć palmiarnią, o którą męczyłam swojego tatę od jakiegoś roku. Oczywiście gdy już byłam w Poznaniu palmiarnia była nieczynna. Na szczęście szybko znalazłam pocieszenie... w jedzeniu. Wypas uratował sytuację. Miasto zapamiętam głównie jak mekkę weganizmu w Polsce. Co zrobić, każdy ma inne priorytety podczas podróży :P 



























Most of the time you could see me at the main square. It supposed to be one of the biggest polish cities and for me it seemed depopulated. None the less, the tenements were really something.

Większość czasu spędziłam chodząc wokół rynku. Niby to jedno z większych polskich miast, a podczas mojej wizyty sprawiało wrażenie trochę wyludniałego. Niemniej jednak, kamienice wywarły na mnie ogromne wrażenie.




When I'm not in the city, I really enjoy nature and peace. I have it all where I live. Of course I had to go find some berries, which are at large this year.

Poza chodzeniem po mieście cenię sobie naturę i spokój. W mojej okolicy jest jej pod dostatkiem. Obowiązkowo musiałam wyjść na jagody, których w tym roku był wielki wysyp.


Books - thanks to those bad boys I'm having a really colorful and interesting summer. I'm going through different phases. Sometimes I read them all one by one, other times I can avoid them for months. Not so long ago all of my money went right there. So many books from "Czarne" publishing house it's really hard to chose. Here are some of my victims:

Książki - to dzięki nim moje wakacje są ciekawsze i barwniejsze. Mam różne fazy. Raz pochłaniam książki jedna po drugiej, a innym razem potrafię się trzymać od nich z daleka nawet miesiącami. Niedawno swoje ostatnie pieniądze wydałam właśnie na nie. Tyle pozycji wydawnictwa Czarne, że aż ciężko było wybrać. Poniżej część moich łupów:




Eating is equally as important for me as reading. A few days back we had a Food Fest here in Opole. It wasn't really that great but among carnivore products I've found Pan.puh's buns. Buns with sesame, tofu, mushrooms and algae:

Oprócz czytania równie ważne jest dla mnie jedzenie. Ostatnio w Opolu odbył się Food Fest. Szału nie było, ale pośród w zasadzie większości mięsnych stoisk znalazłam bułeczki Pan.puh.
Na zdjęciu bułki z sezamem, tofu, grzybami i algami:




















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz